Po ucieczce z terenu szkoły, dziewczyna pobiegła prosto przez las. Nie zważała na śliski i wilgotny mech, ani na wystające konary drzew. Nie próbowała nawet myśleć ani rozważać tego wszystkiego. Emocje narastały w niej z każdą sekundą. Jedyne na co miała ochotę, to rozpłakanie się. Jednak nie mogła marnować swoich sił, ponieważ tego dnia mogło czekać ją jeszcze wszystko.
Jednak w pewnej chwili jej niezdarne nogi zawiodły. Potknęła się o wystający z ziemi korzeń i upadła. Chciała wstać i zwyczajnie otrzepać się, jednak poczuła na sobie rękę, która powstrzymywała ją od podniesienia się.
- Ładnie tak zrywać się z lekcji, panienko? - zapytał znajomy, męski głos. Devoux nie mogła uwierzyć, że to znowu on.
Poczuła przerażający chłód w okolicy karku i zamknęła oczy. Czuła, że jej ciało drży z zimna, które natychmiastowo rozeszło się po jej ciele. Gdyby nie powaga sytuacji, pewnie zastanawiałaby się czy wampir nie jest swego rodzaju zamrażalnikiem. Kiedy poczuła coś ostrego na swojej skórze, napadł ją jeszcze większy strach. Nie mogła dać się zjeść, czy wyssać. Zacisnęła oczy, po czym z całej siły uderzyła nieśmiertelnego łokciem. Mimo jej czynu, mężczyzna nawet nie drgnął, a jedynie zaśmiał się drwiąco.
- Szkoda, że się tak wysilasz - westchnął teatralnie Evan - bo bijesz niczym przedszkolak. - Złapał mocno za włosy dziewczyny, odciągając jej głowę do tyłu. Devoux wbiła paznokcie w ziemię, sycząc z bólu.- Ale ty pewnie zaraz się popłaczesz o taką błahostkę.
- Nie - powiedziała z pewnością Faith przez zaciśnięte zęby.
- Owszem, tak – Forester ponownie zaśmiał się i ustawił głowę dziewczyny tak, aby mieć dobry dostęp do jej szyi, a zwłaszcza tętnicy. Nigdy nie spijał cieczy z takiej istoty, a więc nie miał pojęcia, co może się wydarzyć. Mimo to, wręcz obrzydliwie chciał to sprawdzić.
Mężczyzna wbił kły w szyję dziewczyny i poczuł ogromną siłę, która miło piekła jego podniebienie. Nigdy nie pił naprawdę tak dobrej krwi, o smaku i zapachu, którego nie dało się dokładnie opisać - nie był on ani słodki, ani gorzki, lecz wyjątkowo wyrazisty, doprowadzający jego zmysły do szaleństwa.
- Zostaw mnie - wyszeptała cicho Faith, opadając powoli z sił. Czuła, że to już jej koniec.
Wampir nie mógł się oprzeć i oderwać od szyi dziewczyny. Chciał ją coraz bardziej i mocniej. Mógłby pić jej krew całymi dniami. Jego ekscytacja sięgała szczytu, kiedy poczuł, że ciało szatynki jest już bezwładne. Wtedy doznał niewyobrażalnie mocnego uderzenia w tył pleców. Wylądował pod najbliższym drzewem. Pierwszy raz w życiu poczuł się jak śmieć. Nie mógł na to pozwolić, przecież był wampirem - panem tego wymiaru. Podniósł się, otrzepując ubrania i wstał. Nie czuł się dobrze i nie mógł ustać, dlatego oparł ramię o pień. Rozejrzał się niepewnie, jednak nie mógł ujrzeć nic oprócz lasu i leżącej na mchu, nieprzytomnej nastolatki. Zastanawiał się czy to ona była powodem jego stanu, jednak po chwili zrezygnował z tej opcji, ponieważ stworzenia takie jak ona podczas snu są całkowicie bezwładne.
Zaczął ogarniać go niepokój. Swoim szóstym zmysłem wyczuwał obecność obcej istoty. Cały czas rozglądał się z pełną czujnością. Nie mogąc wytropić przeciwnika, czuł się jeszcze marniej, bowiem nigdy w jego całym życiu, liczącym ponad cztery wieki, nie spotkał się z czymś takim.
- No dalej, wyjdź z ukrycia! - zawołał, prowokując nieznajomą istotę. - Nie boję się ciebie!
Nagle powietrze świsnęło, a zewsząd, nawet mimo licznych i wysokich drzew, zaczęły bić ostre promienie słoneczne. Wampir nie wiedział czego mógł się spodziewać. Był zdezorientowany i zaczął planować ucieczkę, co nie potrwało zbyt długo, ponieważ już po kilku sekundach zerwał się do biegu. Jednak po niecałych trzech metrach uderzył z ogromną siłą w niewidzialną ścianę. Złapał się za nos, z którego wydobyła się krew. Czuł też, że kość jest złamana. Przeklął w myślach i nastawił swój nos, a następnie otarł czerwoną ciecz materiałem swojego t-shirtu. Słyszał czyjeś kroki zbliżające się w jego stronę.
- Witaj - wypowiedział nieznajomy i pewny siebie męski głos.
Evan podniósł głowę i zmarszczył brwi na widok postaci, którą zobaczył. Stało przed nim stworzenie, o którym słyszał jedynie w starych, ludzkich legendach. Myślał, że to były tylko brednie, tak jak cała reszta, jednak się mylił. Istota była prawdziwa i wyglądała zupełnie tak, jak była opisywana w pradawnych opowieściach. Ubrana był w białą, lśniącą szatę, a jego tył zdobiły śnieżnobiałe skrzydła.
- Odejdź - rzekł anioł, płynnie i lekko poruszając skrzydłami tak, jakby był gotowy do odlotu.
Forester zamrugał kilka razy, podczas gdy jego oczy przystosowywały się do blasku. Zauważył niemal złote włosy, ułożone w znajomy mu sposób. Zaczął przypatrywać się jeszcze bardziej podniebnej istocie. Jego twarz stawała się coraz bardziej widoczna. Wampir zacisnął pięści. Znał go. I to bardzo dobrze znał.
- No kogo ja widzę - zaśmiał się perfidnie. Aby dodać jeszcze więcej pogardy swoim słowom, pokręcił głową - Mój najbliższy kolega. A nie, przepraszam. Bliższy był mi twój brat.
Wraz z tymi słowami Faith otworzyła oczy. Anioł wyczuwając to, schował skrzydła i przybrał postać w pełni ludzką. Dziewczyna czuła się okropnie, a jej głowę rozdzierał nieznośny ból. Nie wiedziała dlaczego leży na ziemi, a także z jakiego powodu jej szyja krwawi. Rozejrzała się lękliwie dookoła. Usiadła, gdy zobaczyła dwójkę mężczyzn. Pierwszym z nich z pewnością był wampir, jednak nie znała tego drugiego. Zastanawiała się kim był i co tu robił. Evan spojrzał w jej kierunku. Uśmiechnął się przebiegle, po czym.. zniknął. Nastolatka wstała i niepewnym krokiem udała się w stronę nieznajomego. Kiedy była obok niego, niespodziewanie obrócił się do niej.
- Kim jesteś? - wyszeptała i złapała się za drobną ranę na szyi, którą jak już sobie przypomniała, podarował jej wampir. Zastanawiała się dlaczego jej nie zabił. Spojrzała na swojego rozmówcę jeszcze raz. Mężczyzna nie wyglądał przerażająco, lecz uspokajająco. Delikatne rysy jego twarzy i jej łagodny wyraz zapewniały o jego niewinnej naturze i zachęcały do rozmowy.
- Witaj, o pani - odezwał się blondyn, składając ukłon przed szatynką, która w tym momencie była jeszcze bardziej zdezorientowana niż wcześniej.
- Wiem, że ostatnio dzieje się wiele dziwnych rzeczy, których nie rozumiem, ale teraz tak w pełni poważnie, co to ma być? - zapytała Devoux, rozglądając się wokół. Las w którym się znajdowała był miejscem przechadzek nastolatków z jej szkoły, dlatego wolała upewnić się czy nikt jej nie widzi w tym stanie.
- Jestem pani stróżem z niebios - wyjaśnił mężczyzna z łagodnym uśmiechem. - Dostałem informację o pani niebezpieczeństwie, dlatego moim zadaniem było obronienie pani życia, ponieważ wśród istot nadnaturalnych, jest ono najcenniejsze.
- Uch, dobrze.. - Westchnęła, jednak po chwili zmrużyła oczy. - Chwila, co?
- Nie słyszała pani o swych magicznych zdolnościach?
- Ja.. Boże.. Nie, nic nie słyszałam. To musi być jakaś pomyłka. Nie czaruję.
- Jaki ty jesteś głupi braciszku. – Posiadacz głosu podobnego do anioła, lecz nieco niższego, zaśmiał się. - Ona jeszcze nie wie.
Faith wzdrygnęła się i spojrzała w stronę drugiego mężczyzny. Nie miała pojęcia skąd się tu wziął. Był istną kopią tego pierwszego, niczym brat bliźniak, jednak jego wzrok nie był już tak ciepły i uspokajający, lecz niebezpieczny i pogardliwy. Na dodatek wyglądał jak typowy słuchacz metalu, a nie ministrant.
- Chwila.. Jak to, jest was dwóch? Boże, oszalałam. - Siedemnastolatka złapała się za głowę i czuła jak ponownie opada z sił. Nie chciała powtórzyć tego samego po raz kolejny, ale nie mogła nad tym zapanować. Zemdlała. Kolejny raz dzisiaj upadła na wilgotny, leśny mech.
Od autorki: Bardzo, ale to bardzo przepraszam za ten rozdział. Całkowicie mi się on nie udał, a na dodatek trzymałam Was tak długo. Ostatnio przechodzę kryzys w twórczości i wszystko wychodzi mi okropnie. Postaram się to zmienić i przemyśleć jeszcze raz fabułę, aby nie była tak nudna i przewidywalna.
Pierdolisz głupoty ... Jest zajebisty *-*
OdpowiedzUsuńCo ty mówisz rozdział cudowny, fajna scenka w lesie między zaynem a faith, z tymi aniołami też świetne! ! Świetnie piszesz i tak trzymaj! ! Czekam na nexta! !
OdpowiedzUsuńRozdział jest zarąbisty, co ty gadasz. Pozdrawiam i weny życzę. :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńświetny *o*
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
W końcu pojawiam się i tutaj. Przepraszam za tę zwłokę, ale ostatni czas był naprawdę zakręcony, jednak na szczęście matury już za mną, więc powoli wracam.
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie był taki zły, może odrobinę krótki, ale była akcja, więc to najważniejsze. Czy Zayn w ogóle ma jakieś uczucia? Szczerze w to wątpię, ale chciałabym, by któregoś razu po prostu mnie zaskoczył. Jego pokusa sięgnięcia po krew dziewczyny była tak silna, że gdyby nie ten anioł, jestem skłonna stwierdzić, że dziewczyna wyzionęłaby już ducha. Ale cieszę się, że ten tajemniczy mężczyzna się pojawił i sprawił, że Malik zniknął. Ale dla naszej bohaterki wydaje się to być zbyt dużo, więc nic dziwnego, że zemdlała. W którym normalnym świecie dzieją się takie rzeczy?
Czekam na rozdział kolejny, dużo weny i czasu życzę. Zapraszam również do siebie, liczę na jakąś opinię. Pozdrawiam x
Tess.
http://tajemnicze-serce.blogspot.com/
I szczerze powiedziawszy zaczynam wątpić w swoje przypuszczenia czy Zayn cokolwiek poczuje do Faith... No chyba moje podejrzenia wzięły w łeb... Ciekawi mnie postać anioła stróża. Mam nadzieje, że w następnym rozdziale bardziej rozwiniesz ten wątek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lady Spark
[nieskonczone-uczucia]
O Boże... niesamowity rozdział nie mogę się doczekać następnego po prostu się w tym opowiadaniu zauroczyłam *-* zapraszam również do siebie http://polishfriends216.blogspot.com/ życzę weny i pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńCyba dziewczyno kpisz ze mnie?! Jak to ci sie nie udal, jak jest swietny! Jestem bardzoo, ale to bardzooo ciekawa jakie nadnaturalne zdolnosci ma F (tz juz w ktoryms rozdziale przedstawilas chyba to co umie prawda? Ta sytuacja z palaca sie szafka z ksiazkami, i reakcja F, no ale moze byl to przypadek ^^). Tak wiec nie moge sie tez doczekac kim jest brat blizniak aniola stoza F... Ciekawi mnie to czy dobry blondyn bedzie mial jakis bliski kontakt z F.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! *µ*