Ciemna noc. Wokól tylko i wyłącznie ponury, pusty las. Przestraszona Faith wolno stawiała kroki po wilgotnym mchu, co chwilę sprawdzając otoczenie. Nie ufała mu, zwłaszcza po informacjach z telewizji. Wszystko zaczęło układać się w jej głowie, te wszystkie nocne wizyty, śmierć niewinnych ludzi.. To nie było zwierzę. To był potwór. Potwór, który prawie codziennie odwiedzał ją wieczorami i chciał ją zabić. Była jego jedyną drogą, aby zachował swoją nieśmiertelność. Nagle usłyszała szmer. Trzask. Milion odgłosów. Nerwowo obracała się wokół własnej osi, nie mogąc kontrolować zabójczej prędkości bicia swojego serca. Wiedziała, że coś tu jest, że coś się na nią czai. Nagle cisza. Siedemnastolatka przystanęła w miejscu, patrząc raz to na lewo, raz to na prawo. Nikogo nie było. Znów była sama. Jej oddech nieco zwolnił, wydawało się już być po wszystkim, a on jest bezpieczna. Jednak już po chwili znów rozległ się szmer, trzask, odgłos łamania gałęzi, które zdawały się być ludzkimi kośćmi. Dziewczyna zastanawiała się dlaczego znajdujące się wokół niej drzewa są zbudowane z kości. To nie mogło być realne. Spojrzała na swoje stopy. Po kostki była zanurzona w ciemnoczerwonej wodzie. Nie, to nie była woda. To była krew. Ludzka. Spanikowana Devoux podniosła głowę.
Nie było już drzew ani kości. Wokół mogła ujrzeć jedynie rozgległą pustkę, a ziemia była pokryta ciemnym, brudnym piaskiem. Zrobiła killka kroków do przodu. To nie był piasek, to był popiół, a ona się w nim zapadała. Zaczęła krzyczeć, błagać o pomoc. Jednak bezskutecznie, nikt jej nie mógł usłyszeć. Głośno płakała. Nie mogła umrzeć, nie w taki sposób. Piasek sięgał już jej szyi, śmierdział jak spalone ciało człowieka. Natychmiastowo przyjrzała mu się, to był popiół. Niespodziewanie, wynurzyła się z niego ręka. Obdarta ze skóry, złożona z samych mięśni, nerwów i naczyń krwionośnych. Płynął od niej długi i donośny skowyt, brzmiący niczym ryk zdychającego zwierzęcia. Spowodowało to jeszcze większe przerażenie w Faith. Z jej piersi wydobył się doniosły krzyk, dziewczyna zacisnęła oczy, płacząc jeszcze głośniej. Nagle cisza. Wydawała się trwać wieczność.
Dziewczyna otworzyła oczy. Okazało się, że powróciła do początkowej scenerii. Ciemny las, pustka, żadnych zagrożeń. Tylko ona. W pewnym momencie ujrzała światło. Zaczęła powoli stąpać w jego stronę. Im bliżej była, tym ostrzejsze się ono stawało. Mimo, że blask zaczynał ją już oślepiać, ona ciągle szła w jego stronę. Kusił jej jego widok. Nagle stanęła na przeciw drzewa, które wydawało z siebie białą poświatę. Nagle znów zapanowała ciemność. Faith podeszła bliżej. Zauważyła samotną, spanikowaną dziewczynę, która stała pod drzewem, rozglądając się tak, jakby wiedziała, że coś się na nią czai.
- Hej, wszystko dobrze? - zapytała siedemnastolatka, jednak nie doczekała się odpowiedzi. Wydawało się, że blondynka jej nie słyszała. Spróbowała zapytać głośniej. Wciąż nie uzyskała żadnego odezwu.
Nagle wszystko następować po sobie zbyt szybko, zbyt gwałtownie. Nawet oczy Faith nie były w stanie dobrze zarejestrować tego co się działo. Przed nieznajomą zjawił się ciemnowłosy chłopak, który popchnął ją na ziemię, po czym zaczął całować ją po szyi. Jednak dlaczego, wydawało jej się, że para się wcale nie zna. Devoux podeszła bliżej. Nie, on jej nie całował. Nie poruszał wargami. Wyglądało tak, jakby on się do niej.. przyssał. Niespodziewanie podniósł głowę, jego czerwone oczy lustrowały jej ciało ze złością, a z ust skapywała mu na spodnie krew dziewczyny. Siedemnastolatka zadrżała, była w kropce. Nie miała szans wobec mordercy. Chłopak podniósł się, po czym zaczął kroczyć w jej stronę. Nie zastanawiała się długo, zaczęła szybko biec przed siebie. Nawet nie patrzała gdzie. Jedynym co liczyło się dla niej w tej chwili, było to, aby jak najszybciej umknąć zabójcy. W pewnej chwili zahaczyła nogą o niefortunnie wystający konar drzewa, po czym upadła prosto na ziemię, odczuwając w swoim ciele ogromny ból. Słyszała zbliżające się kroki. Miała pewność, że to już koniec..
Nagle Faith usiadła na łóżku, oblana potem. Z ogromną trudnością dochodziło do niej, że to był tak naprawdę tylko głupi, nic nieznaczący koszmar. Spojrzała na łóżko, już świtało. Pewnie było koło szóstej. Upewniła się swojej racji, patrząc na zegarek w telefonie, który mówił, że była szósta dwadzieścia. Devoux wyłączyła nastawiony budzik, po czym wstała z łóżka i udała się pod krótki prysznic, po którym się ubrała, a następnie zeszła na dół na śniadanie. W kuchni na stole leżała karteczka od jej mamy o treści:
"Musiałam wcześniej jechać do pracy, nie spóźnij się do szkoły :)"Nastolatka zaśmiała się pod nosem. Zrobiła sobie śniadanie, przy okazji szykując kanapkę do szkoły. Potem udała się z powrotem do swojego pokoju, gdzie pośpiesznie wrzuciła wszystkie potrzebne jej rzeczy do ciemnobrązowej torby, na której widniało wiele naszywek, po czym założyła swoje ulubione, granatowe trampki i wyruszyła do szkoły.
Pierwsze trzy lekcje minęły wyjątkowo spokojnie i miło. Nowi nauczyciele, których dziś poznała, byli dla niej bardzo uprzejmi i zadawali jej mnóstwo pytań. Pod koniec biologii Faith zaczynała mieć już dosyć, ponieważ nigdy nie lubiła o sobie mówić. Zwłaszcza, że nieustannie towarzyszyła jej Samantha, która doprowadzała do tego, że Devoux nie miała ani chwili na przemyślenie różnych spraw w całkowitej ciszy. Jednak najważniejsze było to, że zaczynała ją lubić. Sam odznaczała się nie tylko niesamowitym poczuciem humoru, ale i darem uważnego słuchania innych ludzi. Dlatego właśnie szatynka postanowiła opowiedzieć jej swój sen, prosząc przy okazji o to, aby nikomu o nim nie wspominała. Gdy dziewczyna z rudym ombre wysłuchała jej słów, tylko pokiwała głową z uśmiechem i zaczęła rozwodzić się nad tym, co mogło nastąpić dalej. Faith wydawało się, że jej koleżanka czyta zbyt dużo książek pokroju Zmierzchu czy Pamiętników Wampirów, ponieważ jej wyobrażenia o tym, że mogłaby zakochać się w jakimś wampirze, były bardzo tandetne. Zresztą, wampiry przecież nie istniały, więc nie było powodu, aby wymyślać jakieś bezsensowne historie tego typu.
Trzecią przerwę dziewczęta zamierzały spędzić na drugim piętrze budynku szkoły, na którym miała odbyć się ich kolejna lekcja - matematyka. Ledwo co weszły, zobaczyły płonący regał z książkami, które można było poczytać w wolnym czasie. Inni również musieli to zauważyć, ponieważ na korytarzu rozpętał się chaos, a wokół mebla zrobiło się zbiorowsko. Wśród tych ludzi znalazły się również Faith i Sam. Zamiast krzyczeć, poinformować władze szkoł o pożarze, każdy po prostu się gapił w ogień. Jednak Devoux odczuwała w nim coś.. nadzwyczajnego. Wpatrywała się w niego niczym w obrazek, w to jak pożera drewno i zamienia je w popiół. Widok ten pociągał ją coraz bardziej. Im bliżej niego się dostawała, tym bardziej ją pociągał. Czuła napełniającą ją siłę, moc. Coś tak podobnego do tego, co było w niej w starej bibliotece babci. Kiedy była już zaraz przed resztkami płonącego regału, została złapana za ramię i odciągnieta od ognia. On nagle zgasł, a mebel już tylko się dymił. Oczy każdego z gapiów się rozszerzyły ze zdziwienia i pokierowały ku siedemnastolatce.
- Proszę się rozejść! - rozkazał postawny i nieco przy kości dyrektor, puszczając rękę dziewczyny. Złapał za gaśnicę przyczepioną do jednej ze ścian i zaczął dogaszać zgliszcza leżące na podłodze i to, co jeszcze zostało z niewielkiego regału. Po chwili znaleźli się obok niego nauczyciele, który zaczęli rozganiać zbiorowisko.
Faith dopiero po chwili zorientowała się co miało właśnie miejsce. Spojrzała raz na lewą stronę, raz na prawą, a dopiero potem na Samanthę. Każdy wpatrywał się w Devoux oprócz właśnie jej towarzyszki, ona stała tak, jakby nic się nie stało. Nastolatka nie mogła wytrzymać spojrzeń tłumu gapiów, zaczęła biec. Najpierw na pierwsze piętro, potem na parter, a następnie już tylko na zewnątrz. Kiedy poczuła świeże powietrze, nieco się uspokoiła. Przystanęła na chwilę, ciężko oddychając. Na szczęście wokół niej nie było nikogo. Przymknęła oczy, próbując przyprowadzić swoją pracę serca do normalnego stanu. Nie mogła zrozumieć co ją opętało, bo tak właśnie można było nazwać to, co stało się zaledwie kilka minut temu. Ogółem czuła, że od wizyty w bibliotece działo się z nią coś dziwnego. Zaczynało ją to naprawdę przerażać.
Dziewczyna wysunęła telefon z kieszeni spodni, kiedy akurat poczuła czyjeś ramię, bezczelnie uderzające w jej rękę z niemałą siłą. Sprawiło to, że komórka wyślizgnęła się z jej dłoni i upadła z trzaskiem na chodnik. Faith spojrzała na rozbity wyświetlacz telefonu, po czym na odchodzącego chłopaka w stronę lasu.
- Ej, zepsułeś mi telefon! Wracaj tu! - krzyczała, szybko podnosząc telefon i idąc za chłopakiem. Wyczekiwała jakiejś propozycji naprawy telefonu, a co najpierw przeprosin. Jednak po prędkim tempie stawiania kroków przez nieznajomego, nadzieja na to stawała się coraz mniejsza.
Po chwili obydwoje weszli do lasu. Był on taki jak w jej śnie. Ciemny i ponury. Czyny szatynki nie były już tak pewne jak przedtem. Zaczął rosnąć w niej lęk. W pewnym momencie chłopak zniknął, a Devoux zorientowała się, że wyprowadził ją w głąb lasu. Zaczęła się trząść ze strachu, nie wiedziała gdzie jest, była sama. Przylgnęła do drzewa, czując, że coś jest nie tak. Słyszała świst dookoła siebie, tak jakby ktoś biegał z niewyobrażalną prędkością. Zamknęła oczy, modląc się, aby w rzeczywistości nie okazało się, że jest ona tą zagubioną dziewczyną ze snu..
***
Od autorki: I oto nowy rozdział, mam nadzieję, że Wam się podoba. Był pisany na dość szybko, a więc jeśli są jakieś błędy, informujcie.
Meeega <3 coś czuję, że Faith jest czarownicą/wróżką czy coś w tym rodzaju, ale mogę się mylić ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz , oby tak dalej , czekam na następny !
OdpowiedzUsuńGENIALNY rozdział;) ghahhaha boję sie o Faith ;/ Cos czuję, że ta cała sytuacja była specjalnie..ja wam mówię;D Kurcze oby tylko jej nic się nie stało;((
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecirpliwością;)
@Best_faan_ever
Po takim koszmarze chyba nie spałabym przez kolejne parę nocy, zastanawiając się nad tym wszystkim i bojąc się o to, że sen mógłby poszerzyć się w jakąś niebezpieczną stronę. Zdziwiło mnie trochę to, że Faith nie wgłębiała się w to bardziej, po prostu spokojnie siedziała w szkole, na zajęciach, chociaż wiem, że przeszkodą poniekąd była Sam. Ale no.. Mnie chodziłoby to po głowie przez cały czas, w końcu to nie był jakiś tam sen, prawda?
OdpowiedzUsuńPech chciał, że ten kretyn musiał ją popchnąć i totalnie rozwalić telefon. Mógłby chociaż przeprosić, ale chyba takim zachowaniem chciał osiągnąć coś innego, co kompletnie mi się nie podoba. Wciągnął Faith do lasu, gdzie została sama. Aż się boję pomyśleć, co będzie dalej. Czekam na rozdział kolejny, dużo weny życzę! Pozdrawiam xx
Bardzo fajny blog wrecz zajebisty^^
OdpowiedzUsuńczekam na nn kochana:D
Znalazłam to opowiadanie i pusze powiedzieć, iż jest genialne :P nie wiem czemu ale podoba mi się Twój styl pisania :) A co do rozdziału, to boję się o Faith, mam nadzieję, że się jej nic nie stanie :) Czekam na nn ^^
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do mnie :)
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
Jeśli masz wolny czas i chęci to zapraszam :D Mam nadzieję, że Ci się spodoba *.*
Faith (mam nadzieję, że dobrze napisałam jej imię) z pewnością posiada jakieś nadprzyrodzone moce. Jestem ciekawa kim jest ten chłopak, za którym poszła do lasu.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Lady Spark
SPAM
OdpowiedzUsuńDwójka przyjaciół, w młodości wybiera się w podróż dookoła świata. Za ich przyjaźnią, tak naprawdę kryje się wielka miłość. Niestety na jego drodze pojawia się ktoś inny i ich drogi rozchodzą się. Po latach dzieci zaciekawione wspomnieniami, zapiskami również wyruszają w taką podróż, samotnie.
Los chce, aby się poznali.
http://followyourheart-ff.blogspot.com/ ! ZAPRASZAM SERDECZNIE! :-)
Swietny rozdzial ;o Mam nadzieje, tak jak F, ze to nie ona byla ta dziewczyna w swoim snie.. I dalej nie moge przestac mysles o Sam, wydaje mi sie, ze ona jest nadzwyczajna dziewczyna... Tak wiec rozdzial swietny! Masz talent, lece na kolejny rozdzial c:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! *µ*
Czytam rozdziały z zapartym tchem, od godziny nic innego nie robię. Mam nadzieję, że F posiada jakieś fajne nadprzyrodzone moce ! : D
OdpowiedzUsuńhttp://artystyczny-zawrot-szczescia.blogspot.com